Sprawdź nasze rozbudowane narzędzie do wyszukiwania.

Szukaj po kategoriach – oszczędzaj swój czas.

Uniwersytet SWPS - Strona główna

Przyszłość Europy w rękach Brytyjczyków

float_intro: images-old/2015/Blog/brexit.jpg

23 czerwca obywatele Wielkiej Brytanii będą decydować, czy ich kraj pozostanie w Unii Europejskiej czy z niej wystąpi. Wynik referendum może rozpocząć proces rozłamu wspólnoty albo wręcz przeciwnie – umocnić ją i stać się argumentem przeciwko poglądom eurosceptyków. Dr Paweł Kowalski z Wydziału Prawa Uniwersytetu SWPS, przewiduje jak decyzja Brytyjczyków wpłynie na sytuację międzynarodową.

Przynależność Brytyjczyków do Europy zawsze była problematyczna. Jako kraj wyspiarski Wielka Brytania zachowywała autonomię w stosunku do kontynentu. Nic więc dziwnego, że część obywateli nie odnajduje się w organizacji, jaką jest Unia Europejska. Dodatkowo, ich kraj jest wieloletnim płatnikiem netto do budżetu wspólnoty, bez widocznych dla siebie zysków.

Twarde negocjacje premiera Davida Camerona

Premier David Cameron zagrał va banque. Aby wynegocjować dla swojego kraju lepsze warunki członkostwa zdecydował się na uruchomienie procedury wyjścia z Unii Europejskiej. Tym samym wygrał negocjacje, a zmiany, o które walczył w większości zostaną wprowadzone w życie. Niestety, rozpoczęta przez niego kula śnieżna nie chce się zatrzymać i może wywołać lawinę. Duża część Brytyjczyków zamierza zagłosować za wystąpieniem z Unii Europejskiej.

Wzmocnienie Unii Europejskiej

Wielka Brytania pozostając w Unii Europejskiej może przyczynić się do zażegnania największego kryzysu wspólnoty. Na arenę międzynarodową zostanie wysłana informacja o sile Unii, która mimo problemów pozostaje jednością.

Dla samej Wielkiej Brytanii byłaby to sytuacja o tyle komfortowa, że wywalczone przez premiera Davida Camerona ustalenia dotyczące ograniczeń w świadczeniach oraz ruchu ludności wejdą w życie. Kraj uzyska większą autonomię niż do tej pory, jednocześnie nie naruszając traktatów unijnych.

 

Wystąpienie Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej byłoby sytuacją bezprecedensową. W historii wspólnoty nie zdarzyło się jeszcze, by jakiś kraj się od niej odłączył.  Brytyjczycy musieliby wynegocjować zasady, na jakich oprą relacje z Unią oraz z każdym z państw członkowskich. Na dodatek zaistnieje konieczność ustalenia niemalże od nowa polityki międzynarodowej i umów handlowych. 

dr Paweł Kowalski


Co po Brexit?

Wystąpienie Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej byłoby sytuacją bezprecedensową. W historii wspólnoty nie zdarzyło się jeszcze, by jakiś kraj się od niej odłączył.

Przede wszystkim Brytyjczycy będą musieli wynegocjować zasady, na jakich oprą relacje z Unią oraz z każdym z państw członkowskich. Na dodatek zaistnieje konieczność ustalenia niemalże od nowa polityki międzynarodowej i umów handlowych. Takie pertraktacje trwają wiele lat.

Decyzja Wielkiej Brytanii mogłaby stać się przykładem dla innych państw, których obywatele nie są dzisiaj euroentuzjastami. Takim krajem jest na przykład Holandia, gdzie w niedawnym referendum społeczeństwo zagłosowało przeciwko zacieśnieniu współpracy gospodarczej i politycznej Unii Europejskiej z Ukrainą. Nastroje antywspólnotowe wzmagają się również w państwach tak zwanej „starej Unii”.

 

Całkowity rozpad?

Zjednoczona Europa jest miejscem silnie powiązanych, wzajemnych relacji, dających różnorakie zyski każdej ze stron. Państwom członkowskim nie opłaca się wchodzić we wzajemne konflikty. Dowodem na to jest brak starć zbrojnych między krajami Unii Europejskiej od początku jej istnienia. Rozpad wspólnoty skutkowałby obniżeniem poziomu bezpieczeństwa w Europie. Jeśli równolegle ruchy nacjonalistyczne przybiorą na sile, może dojść do starć zbrojnych. Dodatkowo pozycja Rosji uległaby wzmocnieniu. Mocarstwo mogłoby chcieć odzyskać władzę w Europie środkowej.

Prawdopodobnie w rezultacie rozpadu, powstaną nowe unie krajów, dążące do zachowania dóbr sprzyjających gospodarce i obywatelom. Polska musiałaby zdecydować, jakie kompetencje pragnie oddać pod wspólną decyzję oraz, z jakimi krajami chce się zjednoczyć. Najbardziej naturalne wydaje się wejście państwa polskiego w blok oparty na Grupie Wyszehradzkiej (Polska, Czechy, Słowacja, Węgry) być może z udziałem Rumunii czy Bułgarii. Bardzo możliwe, że wrócilibyśmy do sytuacji, w której silny zachód zaczyna się nie na rzece Bug, ale na Odrze.

258 pawel kowalski

O autorze

Dr Paweł Kowalski specjalizuje się w publicznym prawie międzynarodowym, w szczególności w sprawach dotyczących ochrony dóbr kultury podczas konfliktów zbrojnych. Jest również ekspertem w sprawach dotyczących Unii Europejskiej.