logo

logo uswps nazwa 3

Projekt Azja

Życie duchowe Chin – chrześcijanie w Państwie Środka

Według oficjalnych danych rządowych społeczność chrześcijańska w Chińskiej Republice Ludowej (ChRL) liczy ok. 44 mln osób. Badacze szacują jednak, że może być ich nawet o 20 mln więcej, jeśli włączymy w to osoby utożsamiające się z przeróżnymi niezarejestrowanymi (a zatem nielegalnie działającymi) grupami i organizacjami chrześcijańskimi. Oficjalnie uznane kościoły protestanckie należą do Patriotycznego Ruchu Trzech Niezależności. Katolicy, których jest w Chinach znacznie mniej, zrzeszeni są w Patriotycznym Stowarzyszeniu Katolików Chińskich. Jednak na niemal całym terytorium ChRL działają tysiące mniej lub bardziej formalnych społeczności chrześcijańskich, które operują w szarej strefie i które różnią się od siebie wielkością, wpływem, rodzajem obrządku, a nawet stopniem teologicznego przygotowania duchownych. O chrześcijaństwie w Chinach pisze prof. Marcin Jacoby, kierownik Zakładu Studiów Azjatyckich Uniwersytetu SWPS.

Okres reform i otwarcia – lata 80. XX w.

Po „rewolucji kulturalnej” (1966–1976) kościoły zostały na powrót otwarte dla wiernych dopiero w 1985 r. Przywrócenie wolności wyznania zbiegło się z procesem głębokich przemian ekonomicznych i społecznych okresu reform i otwarcia. To właśnie na lata 80. XX w. przypada pierwsze dziesięciolecie polityki stopniowego wprowadzania mechanizmów rynkowych, modernizacji przemysłu i rozwoju handlu prywatnego, które doprowadziły do transformacji gospodarczej Chin z ubogiego i zacofanego kraju do dzisiejszej globalnej potęgi.

Przez te 40 lat społeczeństwo chińskie musiało się nauczyć funkcjonowania w zupełnie nowej rzeczywistości. Dawne miasta o parterowej zabudowie i wąskich uliczkach ustąpiły miejsca wielkim metropoliom niekończących się blokowisk i szerokich arterii. Mieszkańcy przesiedli się z rowerów do samochodów i przeprowadzili z tradycyjnych wspólnot mieszkalnych do bloków, w których wszyscy byli sobie obcy. Zniknęło bezpieczeństwo pracy w państwowych zakładach produkcyjnych, trzeba było sobie poradzić na bezlitosnym, do cna kapitalistycznym rynku pracy. Państwo nie gwarantowało już bezpłatnej edukacji, opieki medycznej, emerytur i rent – za wszystko trzeba było płacić. Kto miał pieniądze, miał też dobre warunki życia, bezpieczeństwo i pozycję społeczną. Kto nie odnalazł się w tej nowej rzeczywistości, dołączał do milionów ludzi codziennie walczących o zapewnienie sobie skromnej egzystencji. Państwo rozwijało się i bogaciło, ale sukcesy przypłacone były również ogromnymi kosztami zbiorowymi: przeludnieniem miast, zanieczyszczeniem środowiska, rosnącym rozwarstwieniem społecznym.

Zapełnić pustkę – życie duchowe Chin

Mimo wciąż obowiązującej komunistycznej ideologii i niepodzielnej władzy Komunistycznej Partii Chin, w kraju panował przede wszystkim kult pieniądza. To on był wyznacznikiem sukcesu, a bogacenie się stało się nadrzędnym celem życiowym, do którego przyznawała się zdecydowana większość społeczeństwa. Problemy codziennej egzystencji, wyzwania życia w zupełnie nowych warunkach społecznych, presja sukcesu finansowego i wszechobecna pogoń za dobrami materialnymi szybko doprowadziły jednak wielu ludzi do poczucia duchowej pustki, a ta – do poszukiwań czegoś, co tę pustkę mogłoby zapełnić.

Życie duchowe Chin przednowoczesnych odbiegało znacznie od znanych nam monoteistycznych tradycji judeochrześcijańskich czy islamu. Chińczycy byli wyznawcami wielu kultów; różne religie, obrzędy i zwyczaje koegzystowały nie tylko w przestrzeni publicznej, ale i w wymiarze osobistym. Dość powszechne było utożsamianie się jednocześnie z buddyzmem i taoizmem, branie udziału w obrzędach lokalnych, czczenie przeróżnych bóstw domowych, wiara we wróżby i przesądy, ale nade wszystko kult przodków, który leży u fundamentów cywilizacji chińskiej. Europejscy misjonarze, którzy od XVI w. na takim gruncie usiłowali ewangelizować Chiny, mieli niełatwe zadanie. Wielu Chińczyków nie odrzucało nowej wiary, ale nie było też gotowych na wybór „albo – albo” i odcięcie się od swoich tradycyjnych kultów i wierzeń.

Komunizm zburzył duchowe tradycje Chin. W zamian oferował materializm, wiarę w naukę i obietnicę budowy nowego społeczeństwa. Tragiczne doświadczenia pierwszych 30 lat ChRL, niekończące się kampanie polityczne, „Wielki skok” i „rewolucja kulturalna” skutecznie ostudziły wiarę w tę ideologię jako substytut życia duchowego. Chińczycy potrzebowali prawdziwej religii. Niełatwo było im wrócić do dawnych kultów, które należały do zamkniętej już epoki Chin cesarskich. Nowa era gwałtownej modernizacji i bolesne doświadczenia poprzednich dziesięcioleci pchały ich raczej ku czemuś innemu. Chrześcijaństwo odpowiedziało na rosnącą potrzebę duchową, kojarząc się Chińczykom z egzotyczną, nieznaną, a przez to świeżą i czystą wiarą, która mogła pomóc zabliźnić rany i zapełnić pustkę stworzoną przez pogoń za pieniądzem.

Władze chińskie nie były i nie są zachwycone z rosnącej popularności chrześcijaństwa i wydaje się, że do dziś nie do końca potrafią ten trend zrozumieć. Obawiają się masowych ruchów sekciarskich, wpływów z zagranicy, politycznych aspiracji, które mogą się zrodzić w tych bardzo zróżnicowanych i trudno kontrolowalnych społecznościach religijnych. Ale zasadniczo nie próbują zwalczać samej wiary. I choć na poziomie lokalnym zdarzyło się wiele przypadków zamykania kościołów i utrudniania działania społecznościom chrześcijańskim, w przeważającej części nawet kościoły nielegalne mają ciche przyzwolenie na funkcjonowanie, jeśli tylko skala aktywności jest ograniczona i dotyczy wyłącznie kultu religijnego.

Nad wszystkim czuwa partia

W przypadku protestantów na korzyść ich zborów z punktu widzenia interesów partii działa to, że nie łączą się w jedną organizację, a zatem najczęściej mogą być ignorowane przez władze. W przypadku katolików sytuacja jest bardziej skomplikowana i nacechowana politycznie, gdyż partia nie dopuszcza możliwości zwierzchnictwa Rzymu nad wiernymi w Chinach, a stosunki dyplomatyczne pomiędzy ChRL a Watykanem bywają napięte. Wszystkie oficjalnie zarejestrowane w ChRL organizacje religijne podlegają ścisłej kontroli politycznej. Dawniej zajmował się nimi Krajowy Departament ds. Religijnych (SARA), dziś jest to Departament Pracy Zjednoczonego Frontu (UFWD), stanowiący organizacyjne ramię partii. A zatem kościoły chrześcijańskie funkcjonują albo w ramach struktur partyjnych, albo działają nielegalnie, ryzykując zamknięcie. I choć sytuacja ta jest specyficzna, przynajmniej do tej pory pozwalała na sukcesywny wzrost wyznawców Chrystusa w Chinach. Jednak coraz bardziej surowa polityka wewnętrzna epoki Xi Jinpinga stawia pod znakiem zapytania dalsze możliwości kontynuacji istnienia chrześcijańskiej szarej strefy. Partyjni urzędnicy wydają się zdeterminowani, by egzekwować przepisy, na które do tej pory patrzono przez palce, a partia nawołuje coraz bardziej intensywnie do upolitycznienia i sinizacji wszystkich religii obecnych w Chinach. Najbliższe lata pokażą, czy względna swoboda i tolerancja dla związków wyznaniowych w ChRL zostaną utrzymane.

258 marcin jacoby

O autorze
Prof. Marcin Jacoby

Sinolog, tłumacz, ekspert zajmujący się zagadnieniami polityczno-społecznymi regionu Azji Wschodniej, szczególnie Chin i Republiki Korei. Na Uniwersytecie SWPS kieruje Zakładem Studiów Azjatyckich i prowadzi zajęcia z zakresu wiedzy o Chinach i Azji Wschodniej: literatury, sztuki i dyplomacji kulturalnej.

 

kanały

zobacz też

strefa psyche strefa designu strefa zarzadzania strefa prawa logostrefa kultur logo