Czemu nie głosujemy? O politycznej apatii Polaków
Zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego, zaplanowane na 26 maja, są kolejnymi w prawie dwuletnim maratonie wyborczym. W listopadzie ubiegłego roku wybraliśmy samorządowców, jesienią zagłosujemy na posłów i senatorów, a wiosną 2020 r. na Prezydenta Rzeczypospolitej. Nadchodzący okres będzie więc (powinien być) czasem wzmożonej obywatelskiej aktywności. W tym kontekście zasadne staje się pytanie o to, czemu w Polsce jedni chodzą na wybory, a drudzy nie - mówi prof. Mikołaj Cześnik, politolog z Uniwersytetu SWPS.
Prowadzone w Centrum Studiów nad Demokracją Uniwersytetu SWPS badania, projekt Polskie Generalne Studium Wyborcze (PGSW), rzucają sporo światła na tę kwestię. PGSW szuka odpowiedzi na główne pytania dotyczące zachowań politycznych Polaków. Wybory stanowią w naszym kraju główny akt suwerena kształtujący polską rzeczywistość społeczną i polityczną, a także funkcjonowanie instytucji życia społecznego, gospodarczego i politycznego. Pełnią wiele ról, ale cztery z nich wydają się mieć kluczowe znaczenie.
Po pierwsze, wybory są procedurą selekcji i wyłaniania rządzących. Obywatele bądź bezpośrednio wskazują sprawujące władzę jednostki (lub grupy), bądź też wybierają swoich przedstawicieli, którzy następnie decydują o składzie egzekutywy. Nie inaczej będzie w nadchodzących wyborach do Europarlamentu. Po drugie, wybory są procedurą rozliczania. Wystawiamy w nich rachunek osobom sprawującym do tej pory władzę, zwycięzcom poprzednich wyborów. Oceniamy zaangażowanie, działania, ich skuteczność. Rozliczamy ze złożonych obietnic i ich realizacji. Rozliczani są też ze swej postawy i działalności w ławach opozycji przegrani poprzednich wyborów. Wybory są też, po trzecie, procedurą uprawomocnienia – poprzez uczestnictwo w głosowaniach obywatele legitymizują system. Wybory są w końcu, po czwarte, procedurą agregacji interesów. W procesie wyborczym rozpoznawane i artykułowane są preferencje polityczne obywateli, ich postawy, przekonania.
Uczestnictwo wyborcze ma w Polsce związek ze strukturą społeczną. Okazuje się najmocniej związane z płcią (kobiety głosują mniej chętnie), wiekiem (najczęściej głosują osoby w średnim wieku, młodzi i starsi – rzadziej), wykształceniem (im wyższe, tym częstsze uczestnictwo), zamożnością (biedni są bardziej bierni) i częstotliwością praktyk religijnych (regularnie praktykujący chętniej głosują).
prof. Mikołaj Cześnik, politolog, Uniwersytet SWPS
Uczestnictwo w wyborach zależy, co do zasady, zarówno od czynników systemowych, jak i indywidualnych. Te pierwsze, wpływające bezpośrednio lub pośrednio na zachowania obywateli (obowiązek głosowania, głosowanie pocztowe, głosowanie przez pełnomocnika, częstotliwość głosowań, ich proporcjonalność itd.), nie wyjaśnią jednak zróżnicowania wewnątrzkrajowego, mogą natomiast wyjaśniać różnice między krajami. Te drugie dzielimy na społeczne i polityczne: za jedno z ważniejszych „odkryć” studiów nad polityką należy uznać obserwację, że uczestnictwo wyborcze jest nierówno rozłożone między grupami społecznymi i politycznymi. Cóż zatem wiemy na podstawie wspomnianych badań o aktywności (i bierności) wyborczej Polaków? Po pierwsze, uczestnictwo wyborcze ma w Polsce związek ze strukturą społeczną. Okazuje się najmocniej związane z płcią (kobiety głosują mniej chętnie), wiekiem (najczęściej głosują osoby w średnim wieku, młodzi i starsi – rzadziej), wykształceniem (im wyższe, tym częstsze uczestnictwo), zamożnością (biedni są bardziej bierni) i częstotliwością praktyk religijnych (regularnie praktykujący chętniej głosują).
We współczesnych, dużych demokracjach (a więc i w Polsce) ma to fundamentalne znaczenie dla realizacji jednej z podstawowych wartości systemu demokratycznego – równości. Jedynie, „nieskrzywione” pod względem społecznym uczestnictwo wyborcze jest w stanie zaowocować równą reprezentacją, która z kolei jest warunkiem koniecznym zapewnienia politycznego wpływu wszystkich grup, warstw i klas społecznych. Ponadto umiejscowienie w strukturze społecznej jest źródłem zasobów niezbędnych do uczestnictwa politycznego, w tym wyborczego. Cechy statusowe nie są jednak jedynymi, które różnicują aktywnych i biernych wyborczo Polaków. W niemniej istotny sposób różnią się oni psychologicznymi profilami, przekonaniami i postawami, powiązanymi zresztą często ze zmiennymi strukturalnymi (przede wszystkim wykształceniem). Uczestnictwo w wyborach jest silnie skorelowane z zainteresowaniem polityką; udział w głosowaniu jest jedynie „behawioralnym zwieńczeniem” skomplikowanego i wieloaspektowego procesu społecznego o złożonych przyczynach. Inną charakterystyką jednostkową silnie powiązaną z uczestnictwem wyborczym jest przekonanie o „obywatelskim obowiązku” głosowania. Liczne analizy empiryczne dowodzą, że jest to jedna ze zmiennych najlepiej tłumaczących wyborczą aktywność. Równie ważne jest przekonanie o politycznym sprawstwie, silna identyfikacja partyjna, przekonanie o znaczeniu i wadze własnego głosu (i jego wpływie na wynik wyborów).
Powyższe wyniki są istotnym argumentem w dyskusji o kondycji polskiej demokracji. Pokazują, dlaczego mamy martwić się wysokim poziomem absencji wyborczej w Polsce. Z przedstawionych analiz jasno wynika, że w naszym kraju, w grupie obywateli podejmujących najważniejsze dla naszej wspólnoty decyzje (a głosowanie jest procedurą zbiorowego podejmowania takich decyzji), systematycznie niedoreprezentowane są duże grupy społeczne: kobiety, ludzie młodsi (a także najstarsi), mniej zamożni, gorzej wykształceni, mniej aktywni religijnie. Ich pozostawanie poza procesem zbiorowego podejmowania decyzji ma prawdopodobnie wpływ na wyniki wyborów i realizowane w ich następstwie polityki. Doświadczany przez nich brak reprezentacji i brak politycznego wpływu nie mogą pozostawać bez wpływu na ich ocenę systemu. A spadek zadowolenia z demokracji, będący zagrożeniem dla jej prawomocności, może mieć dla systemu groźne, a niekiedy wręcz złowrogie konsekwencje.
dr hab., prof. Uniwersytetu SWPS
Mikołaj Cześnik