Sprawiedliwość i solidarność społeczna - o życiu oraz współpracy we wspólnocie

20 lutego obchodzimy Światowy Dzień Sprawiedliwości Społecznej, który ma na celu zwrócenie uwagi na poprawę warunków życia ludzi i eliminowanie nierówności społecznych. Solidarność może te działania skutecznie wspierać i to w ramach dobrowolnych, społecznych aktywności. Sprawiedliwość jest potrzebna tam, gdzie kończy się solidarność w sferze publicznej, a przyjaźń i miłość w prywatnej - mówi dr Jowita Radzińska, socjolożka, etyczka i filozofka z Uniwersytetu SWPS. Ekspertka dodaje, że na możliwość solidaryzowania się wpływają nie tylko nasze predyspozycje czy światopogląd, ale też zasoby finansowe, czas i energia.
Tematy solidarności i sprawiedliwości są ze sobą powiązane, ponieważ obie te idee podpowiadają, jak dążyć do tworzenia sprawiedliwego i współpracującego społeczeństwa. Solidarność to działanie razem i poczucie wspólnej sprawy, a więc też świadomość wspólnoty i wzajemnej odpowiedzialności za siebie. W ostatnim czasie nie brakuje przykładów solidarnego działania, jak choćby w pandemii COVID-19 czy tych w reakcji na eskalację konfliktu w Ukrainie. Z kolei sprawiedliwość społeczna koncentruje się na eliminacji nierówności i zapewnieniu równych szans dla wszystkich. Kiedy wspieramy jedność i współpracę, przyczyniamy się do budowy bardziej sprawiedliwego społeczeństwa, w którym każdy ma szansę na godne życie.
Własna korzyść a działanie społeczne
Solidarność może być wzmocniona, gdy działanie na rzecz wspólnoty wiąże się z korzyściami dla jednostki, nie tylko materialnymi, lecz także w postaci wzrostu kapitału społecznego i poczucia wspólnoty. Nie wszyscy się z tym zgodzą, ale ja twierdzę, że solidarność działa po linii interesu i/lub artykulacji wartości. Co to znaczy? By solidaryzować się nie musimy porzucać tego, co dla nas ważne - to nie pomoc, charytatywność, 100% altruistyczne pobudki etc., lecz sytuacja, w której dostrzegamy, że część całości, coś ważnego dla nas jest zagrożone albo jakieś dobro nie może się w pełni realizować. I tu angażujemy się w pomoc pokrzywdzonym w kataklizmie, bo wiemy, że następny może nas nie ominąć; ale też w czynie społecznym zakładamy osiedlowy ogródek, bo chcemy pod własnym domem mieć ładnie. Te kwestie nie tylko się nie wykluczają, ale - mądrze zarządzane - nakręcają - podkreśla dr Radzińska.
Pieniądze a solidarność społeczna
Finansowe wsparcie dla niektórych osób może być najłatwiejszą formą solidarności, ale nie wyczerpuje jej istoty - zaznacza socjolożka i dodaje, że trudniejsze oraz bardziej wyczerpujące może być zaangażowanie osobiste, wymagające poświęcenia czasu lub energii. Tak czy inaczej, trzeba mieć zasoby. Zdaję sobie sprawę, że są ludzie, którzy się solidaryzują mimo własnej bardzo trudnej sytuacji. Bardzo to podziwiam i mam nadzieję, że te osoby czują się podwójnie docenione, gdy są w stanie to robić. Myślę, że warto być wyrozumiałym czy nawet współczującym też dla tych, którzy w jakimś określonym momencie nie solidaryzują się, bo oceniają, że nie mogą, ponieważ nie stać ich na to - mówi dr Radzińska.
Solidarność a przymus
W polskiej kulturze silny jest romantyzm - nadal duch indywidualnego bohaterstwa dominuje pozytywistyczne podejście do budowania państwa poprzez codzienne obowiązki i postrzeganie dobra wspólnego jako czegoś, o co powinniśmy wspólnie dbać - mówi dr Radzińska. Socjolożka przywołuje nurt myśli międzywojennej, solidaryzm, który przedstawia społeczeństwo jako jeden organizm - Naszpikowany jest on metaforami organicystycznymi, czyli mnóstwo jest pięknych opisów, że społeczność jest jak ciało i jeżeli w tym ciele jeden palec choruje, to tak naprawdę choruje całe ciało. I tu, ani ucięcie tego palca, ani zignorowanie bólu, nie wchodzi w grę - mówi dr Radzińska. Dodaje, że w tym ujęciu, wsparcie dla członków społeczności jest powinnością wszystkich, ale jest też w ich interesie.
Istnieje równocześnie dyskusja, czy obowiązkowe systemy takie jak podatki i ZUS, mogą być uważane za formę solidarności. Zdaniem socjolożki, element przymusu jest dyskusyjny - dla jednych podważa ideę solidarności, dla innych stanowi jej fundament. - Moim zdaniem zdecydowanie większe korzyści i szanse dla rozwoju postaw solidarnościowych daje edukacja dla zrozumienia współzależności, ale i inicjatywy, które dają doświadczenie wspólnego działania we wspólnej sprawie - mówi dr Radzińska.
Te artykuły mogą
cię zainteresować

