Sprawdź nasze rozbudowane narzędzie do wyszukiwania.

Szukaj po kategoriach – oszczędzaj swój czas.

Uniwersytet SWPS - Strona główna

Dlaczego niewinni przyznają się do przestępstwa?

float_intro: images-old/2015/Aktualnosci/przesluchanie_2000_1316.jpg

Wydaje się mało prawdopodobne, aby podczas przesłuchania ktoś przyznał się do przestępstwa, którego nie popełnił. A jednak. Fundacja Innocence Project w trakcie 25 lat działalności zwolniła z amerykańskich więzień 351 niesłusznie skazanych osób. Aż 28 proc. z nich przyznało się do niepopełnionego przestępstwa. O tym, dlaczego niewinne osoby przyjmują na siebie odpowiedzialność karną i jaki wpływ na to ma sposób prowadzenia przesłuchania, opowiada dr Karolina Dukała, psycholog sądowy.

Przesłuchanie z tezą?

W 2017 r. fundacja Projekt Niewinność (Innocence Project) obchodzi 25 urodziny. Przez ten czas, dzięki swojej działalności w USA, udało im się doprowadzić do zwolnienia z więzień 351 osób, w tym 20 oczekujących na karę śmierci. Każda z tych osób spędziła w więzieniu średnio 14 lat. Każda była niewinna. Aż 28 proc. z nich przyznało się do przestępstwa, którego nie popełniło.

Przyczyną było zawsze nieprawidłowo przeprowadzone przesłuchanie. Przesłuchanie powinno prowadzić do uzyskania szczerej i możliwie jak najbardziej dokładnej relacji o zdarzeniu i wszystkich jego okolicznościach oraz kontekście. Jeśli przesłuchiwana jest osoba, którą podejrzewa się o dokonanie czynu zabronionego, możliwe jest również uzyskanie przyznania się do winy.

Przy czym w wielu podręcznikach do taktyki kryminalistycznej podkreśla się, że nie powinno być to głównym zamiarem przesłuchującego. Badania policjantów i prokuratorów pokazują jednak coś zupełnie odmiennego: dla wielu z nich jest to główny, jeżeli nie jedyny cel przesłuchania (Mazur, 2011).

Co się dzieje w przypadku, gdy przesłuchujący ma z góry założoną hipotezę („Podejrzany jest winny”) i dąży tylko do jej potwierdzenia? Przestaje zauważać wszystkie przesłanki, które nie są zgodne z tą hipotezą, w tym takie dowody jak zeznania innych świadków, alibi podejrzanego, wątpliwość jego motywacji czy jakiekolwiek inne zewnętrzne potwierdzenia niewinności.

 

Dodatkowo zaczyna traktować przesłuchiwanego jak winnego – przesłuchanie zaczyna mieć charakter konfrontacyjny, staje się bardziej naciskowe i agresywne, a każdy przejaw zdenerwowania i stresu przesłuchiwanego jest odbierany jako oznaka kłamstwa i winy (co wielokrotnie wykazały badania naukowe, np. Kassina i McNalla, 1991). Można metaforycznie powiedzieć, że prowadzący śledztwo nakładają wtedy klapki na oczy i dostrzegają jedynie to, co chcą zobaczyć.

Wymuszone przyznanie się do winy –  przypadek Michaela Crowe'a

Stało się tak w przypadku nastolatka, Michaela Crowe'a, który został oskarżony o zamordowanie swojej 12-letniej siostry Stephanie, w 1998 r. Oficerowie prowadzący śledztwo byli przekonani o jego winie. Wnioski wysnuli na podstawie swoich wcześniejszych doświadczeń: dom był zamknięty, raczej nie było możliwości, by obcy się do niego dostał, a Michael wydawał się podejrzanie emocjonalnie zdystansowany. To im wystarczyło, aby uznać, że to on jest sprawcą i przeprowadzić wielogodzinne przesłuchanie, którego celem miało być zmuszenie go do przyznania się do morderstwa.

Oficerowie zignorowali inne poszlaki: obecność włóczęgi, który wielokrotnie w noc morderstwa próbował dostać się do różnych domów w okolicy, a który miał bogatą przeszłość kryminalną i był hospitalizowany z powodu zaburzeń psychicznych, alibi Michaela, podejrzane ślady obcej krwi w pokoju Stephanie, i wiele innych. Zamiast prowadzić przesłuchanie w celu zdobycia dodatkowych informacji do śledztwa, zdecydowali się zmusić Michaela do przyznania do winy. Wiedzieli przy tym, że bez tego dowodu cała sprawa może pozostać nierozstrzygnięta.

Chcąc wydobyć zeznania zastosowali metodę przesłuchania 9 kroków Reida, zwaną też metodą Reida (a w Polsce – metodą przesłuchania FBI) – obecnie jedną z najbardziej krytykowanych, a jednocześnie jeszcze niedawno najczęściej stosowaną metodę przesłuchań w USA.

9 kroków przesłuchania metodą Reida

Metoda Reida została skonstruowana przez Johna E. Reida, policjanta, oraz Freda Inbau’a, profesora prawa i dyrektora Laboratorium Kryminalistycznego w Chicago. Podstawą do jej stworzenia nie były badania naukowe czy staranne eksperymenty weryfikujące jej skuteczność, tylko ich własne przekonania i doświadczenia. Reid był już twórcą jednej z procedur wykonywania badań poligraficznych, a Inbau miał duże doświadczenie w prowadzeniu opartych na przymusie ustrukturyzowanych przesłuchań podejrzanych.

Razem stworzyli metodę przesłuchiwania, która po rozwinięciu przez dalszych współpracowników w 1974 r. zyskała nazwę „9 kroków przesłuchania metodą Reida”. Jak podaje wiele źródeł, do 2017 r. była najczęściej nauczaną metodą przesłuchania w USA.

Polega ona na wywieraniu silnej presji psychicznej, której celem jest zwiększenie podatności na sugestię u podejrzanego. Stopniowo buduje się w nim przekonanie, że istnieją niezbite dowody jego winy i dlatego powinien się przyznać do popełnienia przestępstwa.

Podczas tego rodzaju przesłuchania dopuszczalne, a nawet zalecane jest oszukiwanie i okłamywanie podejrzanego. W przypadku Michaela Crowe'a przesłuchujący oszukiwali, że nie zdał testu wykrywania kłamstw oraz że mają przeciwko niemu niezbite dowody, jak np. jego krew na ciele Stephanie. Jak twierdzą autorzy podręcznika do przesłuchania metodą Reida, wszelkie nieetyczne zachowania (z wyjątkiem stosowania przemocy fizycznej) usprawiedliwione są wyższym dobrem, jakim jest ujęcie przestępcy (Inbau, Reid, Buckley, & Jayne, 2004).

Kontrowersje wokół przesłuchania metodą Reida

Przesłuchanie metodą Reida jest niezwykle naciskowe, sugerujące; używa się w nim oskarżającego stylu i bardzo silnej presji psychicznej. Cały proces przesłuchania rozpoczyna monolog przesłuchującego, który przekonuje podejrzanego, że wszystkie dowody jego winy zostały odnalezione. Przesłuchujący nie dopuszcza podejrzanego do głosu, ucina jakiekolwiek próby składania przez niego wyjaśnień i tłumaczenia się – pozwala mówić podejrzanemu jedynie, kiedy ten wyraża chęć przyznania się do przestępstwa.

W następnych krokach przesłuchujący próbuje zmniejszyć ciężar winy podejrzanego (co ma ułatwić mu przyznanie się do przestępstwa) poprzez techniki minimalizacji i przerzucania winy na ofiarę, manipuluje jego emocjami i nastrojem, wplata w przesłuchanie wiele jawnych i ukrytych sugestii manipulujących zachowaniem podejrzanego i wreszcie poprzez presję psychiczną i długotrwały nacisk zmusza go do przyznania się do winy.

Co więcej, podczas całego przesłuchania albo główny przesłuchujący, albo druga osoba uważnie kontrolują zachowanie niewerbalne podejrzanego. Każde w niewłaściwym momencie rzucone spojrzenie, usztywnienie ciała, mało energiczne zaprzeczanie albo oblizywanie ust mogą być sygnałem, że podejrzany kłamie i trzeba odpowiednio zareagować. Przy czym warto zauważyć, że większość z tych wskaźników w świetle badań naukowych jest nietrafna, ale mimo to wciąż funkcjonują w praktyce przesłuchań.

Przesłuchiwanie metodą Reida może trwać bardzo długo (np. w przypadku Michaela Crowe’a to 14 godzin) i jeśli nie uda się uzyskać przyznania do winy za pierwszym razem, jest wielokrotnie powtarzane. Do skutku, aż podejrzany skapituluje.

Wybierz studia
na Uniwersytecie SWPS

Nic więc dziwnego, że dzięki tej metodzie wiele niewinnych osób w końcu się przyznaje do przestępstwa, którego nie popełnili. Zwolennicy metody Reida argumentują, że nigdy nie przesłuchują niewinnych: zanim zaczną przesłuchiwać, upewniają się bardzo dokładnie, czy podejrzany jest tym, kogo szukają. Po to przeprowadzają wywiad wstępny i dokładnie analizują jego zachowanie pod kątem symptomów kłamstwa.

Wykorzystują w tym celu albo analizę zachowania niewerbalnego, albo własne doświadczenie, albo BAI – Behawioralną Analizę Zachowania. Jest to przeznaczona do przesłuchania metodą Reida technika wstępnego wywiadu – przesłuchiwanemu zadaje się 16 pytań w ściśle określonej kolejności, o ustalonej wcześniej treści. W tym czasie przesłuchujący obserwuje zachowanie podejrzanego. Jeżeli we wskazanych w procedurze momentach podejrzany przejawia pewne zachowania (np. „niepewna, zamknięta postawa” albo „wycofanie”), jest uznawany za winnego przestępstwa.

Niestety, badania naukowe pokazują, że trafność wykrywania kłamstwa w przypadku policjantów nie jest lepsza od rzutu monetą (czyli ok. 50 proc.; por. Vrij, 2008), trafność metod opartych na analizie zachowania niewerbalnego jest niewiele lepsza, a skuteczność BAI – niemal żadna (Vrij, Mann, Fisher, 2006). Tak więc szansa na to, że niewinna osoba zostanie wytypowana do przesłuchania metodą Reida, jest dość wysoka.

Przyznanie się do niepopełnionego przestępstwa – badania 

Badania nad przyznaniem się do niepopełnionego przestępstwa prowadzi się od kilkudziesięciu lat. Wiele z nich bezpośrednio wskazuje, że narzędzia stanowiące trzon techniki Reida są szczególnie niebezpieczne. To one niejednokrotnie sprawiają, że niewinne osoby przyjmują na siebie odpowiedzialność karną. Mimo to technika Reida cieszy się wciąż bardzo dużą popularnością i stanowi obowiązkowy program szkoleń z zakresu przesłuchania dla policjantów w USA. Z kolei polscy policjanci zgłębiają tajniki „przesłuchania metodą FBI”, czyli poznają niektóre elementy amerykańskiej techniki.

Jak pokazują dane fundacji Innocence Project, stosowanie takiego przesłuchania może prowadzić do tragicznych skutków – 88 osób spośród wszystkich niewinnych niesłusznie skazanych, a uwolnionych przez Fundację przyznało się do przestępstw, których nie popełniło, w tym morderstw i wielokrotnych gwałtów. Zrobili to pod wpływem presji w przesłuchaniu prowadzonym metodą Reida. W rezultacie osoby niewinne odsiadywały wyroki, a faktyczni sprawcy pozostawali na wolności.

W sierpniu 2017 r., Wicklander-Zulawski & Associates, jedna z największych firm konsultingowych i szkoleniowych świadcząca usługi dla policji w USA, oświadczyła, że nie będzie więcej prowadzić szkoleń z przesłuchania metodą Reida. W oświadczeniu napisano, że technika jest zbyt kontrowersyjna, w świetle najnowszych badań naukowych jej skuteczność dyskusyjna, a niebezpieczeństwa i koszty społeczne, jakie ze sobą niesie, zbyt wysokie. Pozostaje mieć nadzieję, że w niedalekiej przyszłości organy ściągania zaczną zwracać się w stronę bardziej skutecznych, a mniej inwazyjnych technik przesłuchiwania podejrzanych i przypadków takich jak Michael Crowe będzie coraz mniej.

 

258 karolina dukala

O autorce

dr Karolina Dukała – psycholog sądowy. W pracy naukowej zajmuje się głównie psychologią zeznań świadków, ze szczególnym uwzględnieniem problematyki skuteczności przesłuchań i metod wykrywania kłamstwa. Prowadzi też badania nad psychologią motywacji, w szczególności nad inicjowaniem i podtrzymaniem zaangażowania. Jest współorganizatorką wielu krajowych i międzynarodowych projektów i konferencji, m.in. cyklicznej „Cracow Conference of Psychology and Law” czy konferencji „Autyzm – od nauki do praktyki” oraz trzech grantów badawczych dotyczących przesłuchań i tzw. psychologicznych metod wykrywania kłamstwa.

Oprócz pracy naukowej zajmuje się głównie popularyzacją wiedzy psychologicznej wśród prawników i funkcjonariuszy służb mundurowych poprzez szkolenia i warsztaty. W chwilach wolnych koordynuje lub współtworzy projekty edukacyjne i rozwojowe, np. „Międzynarodowe studia doktoranckie z zakresu social-cognitive-neuroscience: CogNes” finansowany z POWER 3.2; czy „Summer.org – Innovative approach to organizational research and development” finansowany ze środków Erasmus LifeLong Learning Programme”.