Odeszła Profesor Jolanta Brach-Czaina
Z wielkim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci prof. Jolanty Brach-Czainy, filozofki, feministki, autorki książek z zakresu estetyki, filozofii sztuki i kultury, antropologii i gender studies, wieloletniej wykładowczyni akademickiej związanej z Kulturoznawstwem Uniwersytetu SWPS szczególnie w początkach jego działania.
Uwrażliwiała nas na (est)etyczny wymiar codzienności
Studia kulturoznawcze to nieustanne odkrywanie, że nic nie jest tym, czym zdaje się być na pierwszy rzut oka. Uświadamianie sobie, że rzeczywistość nie jest nam dana wprost, ale zapośredniczona, starannie uporządkowana i wpisana w konstrukty kulturowe, to doświadczenie tyleż wyzwalające, co niepokojące. Dekonstruowanie form kultury, rozpoznawanie przywilejów kulturowych (klasowych, płciowych, etnicznych itd.), dokonywanie rewizji dziedzictwa kultury, kanonów sprawia, że to, co do tej pory zdawało się być stałe, zaczyna rozpływać się w powietrzu. Przestajemy ufać punktom orientacyjnym, bo rozpoznajemy w nich interes tych, którzy je ustanowili. Majstrowanie przy konstruktach kulturowych, w których zadomowili się ich mieszkańcy – często również my sami – jest zajęciem ryzykownym. Zwracanie uwagi na to, że nie wszyscy czują się w nich u siebie, że spoiwem bywa kulturowa władza, którą jedni dzierżą, a inni jej podlegają, wywołuje silny sprzeciw tych pierwszych.
Rosnąca świadomość początkującego adepta bądź adeptki kulturoznawstwa poszukuje zatem mentorów i mentorek, z którymi razem mogłaby konfrontować się z pytaniami natury egzystencjalnej. Taką mentorką była dla mnie i dla moich kolegów i koleżanek z roku (byliśmy pierwszym rocznikiem kulturoznawstwa na Uniwersytecie SWPS) profesor Jolanta Brach-Czaina. Filozofka, kulturoznawczyni, teoretyczka sztuki, literaturoznawczyni, antropolożka… długo można by próbować zakwalifikować Profesorkę do którejś z dyscyplin. Jednak sama lekceważyła sobie granice między nimi, podobnie jak te granice lekceważy sobie sama rzeczywistość.
Uczyła nas bycia najbliżej jak się da tej rzeczywistości, poznawania jej nie na drodze studiowania pism klasyków humanistyki, a za pomocą zmysłów, i to nie tylko wzroku czy słuchu, ale też węchu, dotyku czy smaku. Uwrażliwiała nas na (est)etyczny wymiar codzienności; to co przygodne, ulotne, potoczne, efemeryczne; to, co pozostawało na marginesie zainteresowań estetyków. Uczyła nas trudnej sztuki dziwienia się okruchom świata, w których, w trudno dostrzegalnych momentach, rozpoznać można szczeliny istnienia.
Pamiętam, jak z największą atencją słuchała na zajęciach mojego referatu stanowiącego próbę analizy doświadczenia picia wody z kranu po lekcjach WF-u w szkole podstawowej w latach 90. Z mojej naiwnej historii wyprowadziła rozbudowaną filozoficzną refleksję. Od tamtych zajęć z Profesorką minęło blisko 20 lat, a ja mam poczucie, że moja dotychczasowa przygoda akademicka to nieustanna próba samodzielnego wyprowadzenia refleksji, która sprostałaby filozofii Jolanty Brach-Czainy. Jak ważną osobą była dla mnie i całego pokolenia studentów kulturoznawstwa, uświadomiłem sobie, kiedy zobaczyłem nekrolog z jej imieniem. Zaciągniętego u niej intelektualnego długu nie udało mi się, i już nie uda się spłacić.
dr Mateusz Skrzeczkowski, prodziekan ds. dydaktycznych
Wydział Nauk Humanistycznych i Społecznych w Warszawie
Uniwersytet SWPS
Uwrażliwiała nas na (est)etyczny wymiar codzienności; to co przygodne, ulotne, potoczne, efemeryczne; to, co pozostawało na marginesie zainteresowań estetyków. Uczyła nas trudnej sztuki dziwienia się okruchom świata, w których, w trudno dostrzegalnych momentach, rozpoznać można szczeliny istnienia.
Jolanta Brach-Czaina, autorka „biblii feminizmu”
Urodziła się w Warszawie. W 1955 r. ukończyła Liceum im. Klementyny Hoffmanowej. W latach 1955–1957 studiowała fizykę, a później przeniosła się na studia filozoficzne Uniwersytetu Warszawskiego. Studiowała również reżyserię na Międzynarodowym Uniwersytecie Teatralnym w Paryżu. Wykładała na Uniwersytecie w Białymstoku, pracowała też na Uniwersytecie SWPS w Warszawie.
Autorka książek, m.in. Szczeliny istnienia (1992) i Błony umysłu (2003). Pierwsza z nich została w 1994 r. wyróżniona nagrodą Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek; nazwana jest „biblią feminizmu” i jedną z najważniejszych prac ostatniego półwiecza. Esej okazał się inspirujący także dla refleksji historycznoliterackiej – dzięki niemu wydobyto na światło dzienne egzystencjalne przesłanie poezji Różewicza i Białoszewskiego. W Błonach umysłu filozofka po raz kolejny zajęła się filozofią istnienia – zadała pytania o to, kim jest człowiek, jakie są jego relacje ze światem, materią i przyrodą, podpisując je imionami swoich przodkiń. Rezygnacja z nazwiska, które przejmujemy po ojcach, to gest podkreślenia matriarchalnych korzeni.