Jak wykształcić dobrego psychoterapeutę? Wywiad z dr Ewą Pragłowską i prof. Agnieszką Popiel
Uniwersytet SWPS jako jedyna uczelnia w Polsce kształci psychoterapeutów poznawczo-behawioralnych i superwizorów psychoterapii w ramach studiów podyplomowych. 4-letnia Szkoła Psychoterapii Poznawczo-Behawioralnej Uniwersytetu SWPS pod kierownictwem dr hab. Agnieszki Popiel i dr Ewy Pragłowskiej to obecnie, według liczby kształcących się i certyfikowanych terapeutów największy i jeden z najbardziej uznanych – ośrodek kształcący psychoterapeutów. Z okazji jubileuszu 15-lecia Szkoły rozmawiamy z jej twórczyniami, specjalistkami o najdłuższym w Polsce doświadczeniu w praktyce i nauczaniu psychoterapii poznawczo-behawioralnej zgodnym ze standardami EABCT, autorkami pierwszych polskich podręczników terapii i superwizji w terapii poznawczo-behawioralnej. Dr hab. Agnieszka Popiel, prof. Uniwersytetu SWPS i dr n. hum. Ewa Pragłowska przybliżą kulisy powstania Szkoły oraz opowiedzą o tym, co najbardziej cenią sobie absolwenci prowadzonego przez nie prestiżowego ośrodka. Dowiemy się również, jak tworzyły się podstawy nurtu poznawczo-behawioralnego w naszym kraju i poszukamy odpowiedzi na pytanie, jaką receptę na spełnione i satysfakcjonujące życie uznane psychoterapeutki mają... dla innych psychoterapeutów.
Szkoła, która odmienia życie
Weronika Książek (Redakcja): Szkoła Psychoterapii Poznawczo-Behawioralnej Uniwersytetu SWPS to dziś największy w Polsce ośrodek szkolący w psychoterapii. Co wyróżnia absolwentów Szkoły na tle innych terapeutów prowadzących terapię poznawczo-behawioralną?
Ewa Pragłowska: Gdy kończą Szkołę, są świetnymi fachowcami, prawdziwymi profesjonalistami – i sami mówią, że studia odmieniły ich życie zarówno w wymiarze zawodowym, jak i osobistym.
Agnieszka Popiel: Leczą dorosłych, dzieci i młodzież zgodnie z zasadami sztuki i współczesną wiedzą… i mamy nadzieję, że z biegiem czasu nie przychodzi im do głowy, by podryfować w innym kierunku.
Ewa Pragłowska: W czerwcu 2022 r. obie uczestniczyłyśmy w egzaminach 100 osób kończących Szkołę. Znakomita większość absolwentów uzyskała oceny bardzo dobre. Aby zostać dopuszczonym do egzaminu, trzeba było, poza zajęciami, przeprowadzić i poddać superwizji co najmniej 10 procesów terapii. Ten egzamin stanowił niemalże ekwiwalent 4 prac magisterskich!
Rachunek jest prosty: 4 terapie opisane przez 100 osób kończących Szkołę w czerwcu tego roku, a wcześniej prowadzenie przez nich co najmniej 10 terapii równa się 1000 pacjentów, którzy dostali szansę na zmianę w swoim życiu. 660 absolwentów Szkoły równa się co najmniej 6600 terapii pacjentów poddanych superwizji w ramach zajęć. To jak mała miejscowość, tyle że „rozsiana” po Polsce. Te liczby stanowią o ogromnym wpływie społecznym naszej Szkoły Psychoterapii rozwijającej się od 15 lat.
Agnieszka Popiel: Co do osób prowadzących terapię poznawczo-behawioralną – to przede wszystkim psychoterapeuci, którzy już mają ukończone studia podyplomowe i/albo certyfikat Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczej i Behawioralnej (lub jego odpowiednik uzyskany w innych krajach), a zatem ukończyli całościowe szkolenie w różnych ośrodkach i uzyskali certyfikat np. stowarzyszenia naukowego. Terapię poznawczo-behawioralną prowadzą również osoby w trakcie szkolenia czy studiów. Zdarzają się i takie osoby, które na podstawie literatury, samokształcenia, dysponując ogólnym wykształceniem psychologicznym lub psychoterapeutycznym, zdolne są prowadzić tę terapię według protokołu szczegółowo opisanego w podręcznikach.
Nasza szkoła jest hybrydą – z jednej strony działa jako studia podyplomowe Uniwersytetu SWPS, co oznacza, że podlega regulacjom ustawowym oraz wewnętrznym regulacjom uczelni. Osadzenie na uczelni wyższej zapewnia bezpieczeństwo organizacyjne i finansowe dla naszych słuchaczy. To jak dotychczas jedyne studia podyplomowe w psychoterapii poznawczo-behawioralnej w Polsce. Dzięki temu mamy bliższy od innych ośrodków związek z nauką, badaniami, dyscypliną postępowania naukowego. W stałej kadrze mamy wybitnych terapeutów zagranicznych, takich jak prof. Eduardo Keegan. Gościnnymi wykładami zaszczycił Szkołę Cory Newman, współpracownik A.T. Becka, autor pierwszych badań nad depresją w latach 80. ubiegłego wieku oraz prof. Yona Teichman.
A z drugiej strony?
Ewa Pragłowska: Z drugiej strony, ponieważ autorsko czuwamy nad programem, w Szkole wciąż dużo jest osobistego kontaktu i „ręcznego sterowania”. Z dotychczasowych blisko 700 absolwentów praktycznie wszyscy „przeszli przez nasze ręce”, czego wyrazem jest rekomendacja do uzyskania certyfikatu psychoterapeuty, której udzielamy wraz z kierownikiem i głównym superwizorem na koniec studiów. Mamy wspaniały zespół współpracowników. To najlepsi w swoich dziedzinach specjaliści w Polsce – doświadczeni lekarze, psycholodzy, superwizorzy zarówno dorosłych, jak również dzieci i młodzieży: Ida Derezińska w Sopocie, dr Magdalena Skotnicka-Chaberek w Katowicach, dr Artur Wiśniewski i dr Maria Gałuszko-Węgielnik we Wrocławiu, wspierani przez głównych superwizorów i zespół bardzo doświadczonych superwizorów dydaktyków. Do tego dochodzą świetni, zapraszani do prowadzenia zajęć na pierwszych dwóch latach studiów wykładowcy.
Agnieszka Popiel: Z pewnością atutem Szkoły jest różnorodność doświadczeń i podejść superwizorów przy jednoczesnej wierności metodzie. Ten aspekt bardzo sobie chwalą absolwenci, którzy podczas dwóch lat superwizji mogą czerpać z wiedzy i doświadczenia naszego stałego zespołu. Dzięki wszechstronności superwizorów osoby, które pragną pracować z dziećmi i młodzieżą, mogą większość superwizji odbyć właśnie z tą grupa wiekową, a dodatkowo uzupełnić wiedzę z oferty zajęć fakultatywnych w tym obszarze.
Ewa Pragłowska: Wyróżnikiem absolwentów Szkoły jest również fakt, że są to z reguły psycholodzy lub lekarze. Aby zostać naszymi słuchaczami, zostali wybrani spośród kilkorga kandydatów na jedno miejsce na podstawie analizy różnych obszarów dotychczasowego doświadczenia. Dostają się do nas osoby, które wiedzą, dlaczego chcą się kształcić w tej formie psychoterapii. Bywają też przyjęte osoby bardzo młode, które jednak już podczas studiów wykazały się chęcią pogłębiania wiedzy i mogą pochwalić się praktykami czy różnymi działaniami na rzecz zdrowia psychicznego – czyli tym, co wykracza poza podstawowy program studiów magisterskich.
Już po ukończeniu studiów wielu naszych absolwentów znajduje zatrudnienie w Klinice Terapii Poznawczo-Behawioralnej Uniwersytetu SWPS. Niektórych zachęcamy do studiów w superwizji, które również prowadzone są w ramach naszej Szkoły (najbliższa edycja, kierowana przez dr Dorotę Nowocin niebawem się rozpocznie).
Agnieszka Popiel: Kolejna kwestia, która stanowi specyfikę Szkoły Psychoterapii i jej absolwentów, to nasza zasada wierności idei i terapii poznawczo-behawioralnej – czyli temu, by kształcić w metodach opartych na wynikach badań naukowych. Oczekujemy wiedzy, postawy i świadomości naukowych podstaw terapii poznawczo-behawioralnej od naszych absolwentów, co oznacza nacisk na metodologię badań (bo specyfiką naszej kadry również doświadczenie naukowe).
W pierwszych tego typu w Polsce badaniach nad skutecznością psychoterapii (programach TRAKT) nie tylko potwierdziliśmy skuteczność nurtu w badaniach na tyle rzetelnych, że cytuje nas brytyjski NICE, ale przede wszystkim pomogliśmy kilkuset pacjentom. Ponad połowa z nich była leczona przez słuchaczy Szkoły Psychoterapii, którzy okazali się równie skuteczni jak doświadczeni terapeuci i superwizorzy! Wiemy więc, że uczymy skutecznie.
Ewa Pragłowska: Naukowym sztandarem naszej Szkoły są właśnie badania nad PTSD i praktyczna umiejętność prowadzenia zorientowanej na traumę terapii poznawczo-behawioralnej. Słuchacze uczestniczą w badaniach prowadzonych przez Centrum Badań Klinicznych i Doskonalenia Psychoterapii i inne centra badawcze Uniwersytetu SWPS – ostatnio m.in. w projekcie „COVID-STRES”.
Agnieszka Popiel: Od wielu lat jesteśmy zaangażowane w rozwój terapii poznawczo-behawioralnej w Polsce. Zależy nam więc na tym, aby nie tylko Uniwersytet SWPS, lecz wszystkie ośrodki kształciły na wysokim poziomie i mamy nadzieję, że tak się dzieje. Nasze podręczniki psychoterapii i superwizji, choć pisane z myślą i z inspiracji słuchaczy Szkoły, są przecież ogólnodostępne. Mamy świadomość, że wiele wypracowanych przez nas rozwiązań programowych i organizacyjnych funkcjonuje w wielu ośrodkach. Ostatnio PTTPB przyjęło nasze standardy dokumentowania prac egzaminacyjnych – i w tym również dostrzegamy rolę Szkoły Psychoterapii Poznawczo-Behawioralnej jako awangardy.
Jak wykształcić dobrego psychoterapeutę
Jaki cel przyświecał Paniom, gdy przed 15 laty otwierały Panie Szkołę z autorskim programem merytorycznym?
Agnieszka Popiel: Historia zaczęła się nawet nieco wcześniej. W 1997 r. narodził się pomysł, a rok później powstało Polskie Towarzystwo Terapii Poznawczej i Behawioralnej. Obie byłyśmy w pierwszym zarządzie PTTPB, brałyśmy udział w opracowaniach standardów i programów służących nawiązywaniu współpracy międzynarodowej i włączeniu do European Association for Cognitive and Behavioural Therapies. Ówczesne działania Towarzystwa były mocno inspirowane rozwiązaniami włoskimi, amerykańskimi i brytyjskimi.
15 lat temu mapa terapii poznawczo-behawioralnej w Polsce była określona przez 8 lat istnienia Towarzystwa oraz 2 prywatne ośrodki kształcące w psychoterapii. Jeden z nich również współtworzyłyśmy, ostatecznie jednak nasze drogi się rozeszły. Niedługo potem powstała Szkoła.
Ewa Pragłowska: Wiedziałyśmy, że jeżeli psychoterapia poznawczo-behawioralna jest metodą naukową, to powinny jej chociaż w części uczyć uczelnie. Na Uniwersytecie SWPS od 2001 r. wspólnie prowadziłyśmy zajęcia fakultatywne z terapii tego nurtu. Nie istniał wtedy w języku polskim żaden podręcznik, a jako że uczyłyśmy się terapii po angielsku (i trochę po włosku), musiałyśmy same na gorąco tworzyć język terapii poznawczo-behawioralnej dla pacjentów i studentów. Podejmowałyśmy się też redakcji naukowej tłumaczeń podręczników, które zaczęły się pojawiać na rynku. Robiłyśmy to w poczuciu odpowiedzialności za ten powstający język. Fakultet z roku na rok nabierał rozpędu, kształciłyśmy także terapeutów i superwizorów na szkoleniach w Warszawie. Liczba certyfikowanych terapeutów poznawczo-behawioralnych w 2005 r. wynosiła w Polsce 45, większość była z Warszawy. Stąd drugi cel powstania Szkoły – zwiększenie dostępności do terapii poza stolicą.
Agnieszka Popiel: Pracując już jakiś czas na Uniwersytecie SWPS, postanowiłyśmy złożyć propozycję uruchomienia studiów podyplomowych w terapii poznawczo-behawioralnej, ale poza Warszawą. Aby studia dawały możliwość zdobycia kwalifikacji respektowanych przez NFZ, musiałyby trwać cztery lata. Wybór padł na Sopot.Bardzo doceniamy, że tamtejszy wydział przyjął nas z otwartymi ramionami, co wiązało się z ryzykiem. Żadne studia podyplomowe nie trwają bowiem cztery lata…
Ewa Pragłowska: Szybko okazało się, że słuchacze lobbowali za zwiększeniem dostępności do tych studiów w innych kampusach uczelni. My zaś wciąż żyłyśmy ideą, aby zwiększyć dostępność terapii opartej na danych naukowych dla pacjentów. Klamka zapadła pewnego zimowego dnia, gdy spacerowałyśmy po plaży wraz z Idą Derezińską. To wtedy stwierdziłyśmy „damy radę!”. Ruszyłyśmy z kopyta: W 2012 r. zostały uruchomione kolejne studia podyplomowe (już jako Szkoła Psychoterapii Poznawczo-Behawioralnej pod kierownictwem dr Agnieszki Popiel i dr Ewy Pragłowskiej) w Warszawie. Następny w 2013 r. były Poznań i Katowice, potem w 2014 Wrocław, a w 2016 r. – Rzeszów.
Agnieszka Popiel: Oczywiście podstawą naszego optymizmu był szacunek dla profesjonalizmu i zaufanie do znakomitych kolegów – superwizorów, którzy objęli funkcję kierowników dydaktycznych w Wydziałach Zamiejscowych. Po latach możemy, mamy nadzieję, powiedzieć o tym, że funkcjonowanie Szkoły cementowane jest przyjaźnią.
Początki psychoterapii poznawczo-behawioralnej: podróż w czasie
Czy wówczas, w 2007 r., terapia poznawczo-behawioralna była już popularnym nurtem psychoterapii w Polsce?
Agnieszka Popiel: Zdecydowanie nie i nawet obecnie, mimo upływu czasu wydaje się że wciąż zbieramy pokłosie ówczesnego stanu rzeczy. I tu paradoks: to niesamowite jak bardzo różny od dzisiejszego był świat terapii poznawczo-behawioralnej w Polsce 15 lat temu i jak bardzo niezmienny pozostał świat dotyczący psychoterapii „w ogóle”. Pomiędzy powołaniem Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczej i Behawioralnej (PTTPB) a powstaniem Szkoły Psychoterapii minęło zaledwie 8 lat. Gdy ruszały pierwsze studia podyplomowe w Sopocie, Towarzystwo miało ok. 200 członków (w tym 15 superwizorów i ok. 40 licencjonowanych terapeutów z certyfikatami Towarzystwa). Dziś sama tylko Szkoła Psychoterapii ma blisko 700 absolwentów i 900 słuchaczy, zaś PTTPB, zrzeszające wiele ośrodków, liczy już ponad 3600 członków i członkiń.
Ewa Pragłowska: Historia PTTPB doskonale oddaje ówczesny ruch organizacyjny w psychoterapii. Był on wypadkową tamtych czasów, tradycji psychoterapeutycznej w Polsce i uwarunkowań politycznych. W 2004 r. w Ministerstwie Zdrowia pojawiły się próby uregulowania psychoterapii m.in. dla celów refundacji. To rozpoczęło długą, niezakończoną do dziś gorącą debatę w środowisku psychoterapeutów, a także szereg działań politycznych i lobbystycznych.
My koncentrujemy się na pozytywistycznej pracy u podstaw, która przekłada się na pomoc pacjentom ze wszystkich grup wiekowych. Jedna trzecia naszych słuchaczy i absolwentów pracuje z dziećmi i młodzieżą metodami – co podkreślamy – o udowodnionej naukowo skuteczności. Większość z nich działa poza systemem refundacji, ponieważ ten system nie docenia ich specjalistycznych kwalifikacji potwierdzonych świadectwem ukończenia naszych studiów czy certyfikatem PTTPB.
Co sprawia, że terapia poznawczo-behawioralna uznawana jest za jedną z najskuteczniejszych metod psychoterapii?
Agnieszka Popiel: Odpowiedź nasuwająca się niejako automatycznie to dużymi literami wypowiedziane „badania nad skutecznością terapii”. Ale te badania są tylko metodą uzyskania informacji o skuteczności, a nie informują o tym dlaczego dana metoda jest skuteczna. Pytanie „dlaczego” jest jednym z najważniejszych, które wciąż zadają sobie zarówno psychoterapeuci, jak i badacze psychoterapii.
Najogólniej rzecz ujmując, w psychoterapii, podobnie jak w medycynie, na lek składa się zarówno składnik aktywny (substancja mająca swoje działanie na poziomie fizjologicznym), jak i massa tabulettae (wypełniacz). O ostatecznym kształcie tabletki decydują często względy marketingowe – w związku z tym na rynku mamy różne tabletki różniące się kolorem, kształtem. Jeśli będziemy trzymać się tej analogii, to czynnikiem stanowiącym o sile psychoterapii poznawczo-behawioralnej będą oparte na badaniach próby wyodrębnienia „substancji aktywnych” i maksymalizacji ich działania wobec określonych problemów klinicznych.
Tak działa m.in. idea psychoterapii opartej na procesach, której rzecznikami są Stefan Hofmann i Steven Hayes. W psychoterapii naszą massa tabulettae będą niespecyficzne cechy terapeuty – takie, które sprawiają, że pacjent np. chętnie do niego przychodzi, bo miło się rozmawia, bo jest blisko, bo jest komfortowy gabinet. Główna batalia rozgrywa się o specyficzne czynniki: mechanizmy odpowiedzialne za podtrzymywanie psychopatologii i za zmianę zachodzącą podczas psychoterapii. To największe wyzwanie dla badaczy i terapeutów.
Ewa Pragłowska: Nie da się zakwestionować, że za nami 40 lat badań nad skutecznością, kosztami, dostępnością które w wielu krajach (oprócz Polski, niestety) wpływają na rozwiązania systemowe. Wydaje się, że największym osiągnięciem naszego nurtu jest to, że integruje badania nad mechanizmami podtrzymującymi zaburzenia i bada skuteczność metod powstałych na bazie znajomości tych mechanizmów. Stąd zresztą nazwa: poznawczo-behawioralny, czyli wiedza na temat mechanizmów uczenia się, procesów poznawczych plus uwzględnienie uwarunkowań osobowościowych. Dzięki temu połączeniu powstaje plan interwencji wobec określonego problemu pacjenta. Ostatnie kilkadziesiąt lat rozwoju pokazało moc terapii poznawczo-behawioralnej w leczeniu zaburzeń lękowych, depresji, PTSD.
Terapia poznawczo-behawioralna ma wiele odmian (np. terapia ACT – oparta na akceptacji i zaangażowaniu, mindfulness – oparta na uważności, terapia schematów, DBT – dialektyczno-behawioralna, ukierunkowana na procesy). Natomiast Szkoła stawia na terapię poznawczą (integracyjną) Aarona Becka. Co charakteryzuje psychoterapię w tym wydaniu?
Agnieszka Popiel: Dziękujemy za to pytanie, to doskonała okazja, by wyjaśnić pewne sprawy. W latach 70. ubiegłego wieku studenci ASP spytali jednego z profesorów, po co uczyć się rysunku i kompozycji, skoro to już przeszłość, bo teraz przecież „obowiązuje” sztuka konceptualna.
Wracając do naszego kręgu – psychoterapii – pamiętam zdziwienie Stevena Hayesa, gdy zadano pytanie dotyczące tego, czy można zostać terapeutą ACT bez solidnych podstaw behawioryzmu. Nie mieściło się to w głowie twórcy ACT, ponieważ w znanym mu systemie kształcenia klinicznego behawioryzm to podstawa. Podobne pytania padają w kwestii tego, czy można być terapeutą schematów nie znając dobrze koncepcji poznawczej? Nasze podejście do kształcenia terapeutów zasadza się na solidnej nauce podstaw (w tym DBT, terapii schematów, opartej na uważności – są one częścią programu Szkoły), tak, aby w przyszłości czuli się na tyle swobodnie, by móc wybrać i zastosować najlepszą dla pacjenta terapię z punktu widzenia danych o skuteczności, potrzeb pacjenta i kwalifikacji terapeuty.
Z radością powitałyśmy książkę Hayesa i Hoffmanna („Terapia poznawczo-behawioralna oparta na procesach. Wiedza i kluczowe kompetencje”) dotyczącą terapii opartej na procesach. Uważamy, że po prostu ją stosujemy, czego wyrazem jest bardzo duży nacisk na konceptualizację problemu pacjenta (pozwoliłam sobie dać temu wyraz w przedmowie do wydania polskiego tego znakomitego podręcznika).
Ewa Pragłowska: W psychoterapii, jak w wielu obszarach, ulega się różnym modom. Pozostajemy czujne na powierzchowne rozumienie wymienionych wyżej metod. Każda z nich ma solidne podstawy teoretyczne i tych podstaw uczymy. Jednak pogawędka o wartościach nie oznacza prowadzenia ACT, czy (niezwykle pociągająca!) opowieść o trybach schematów nazwanych w sposób, który pacjenci bardzo lubią (karzący rodzic, opuszczone dziecko itd.) nie oznacza jeszcze prowadzenia terapii schematów – podobnie jak nie każde pytanie sokratejskie oznacza terapię poznawczą.
Dobra zmiana. Psychoterapia 15 lat temu i dziś
Jak dziś oceniają Panie dostępność psychoterapii (zwłaszcza w mniejszych ośrodkach poza metropoliami) w Polsce? Jak się to zmieniało na przestrzeni lat?
Agnieszka Popiel: Na przestrzeni lat zaszły ogromne zmiany. Polska ma obecnie około 40 milionów mieszkańców, Anglia – 56 milionów, w 2007 r., gdy powstawała Szkoła, populacja Polski wynosiła 38 milionów, Anglii – 51. PTTPB powstało w 1998 r. , jego angielski odpowiednik, BABCP – w 1972r. W 2007 r. w Polsce było 250 członków PTTPB, w BABCP - 6400. Dziś w Polsce jest 3600 członków PTTPB, w Anglii 14000 członków BABCP. Liczba terapeutów polskich to jedna czwarta tych brytyjskich.
Oczywiście nie chodzi tylko o zestawienia liczb (wiemy, że Brytyjczycy mają królową, Brexit, Beatlesów, Aston Martina i masę innych nieporównywalnych zjawisk, no i są bogaci). Natomiast brytyjscy ekonomista prof. Richard Layard i psychoterapeuta prof. David Clark policzyli, ile kosztuje ich społeczeństwo brak dostępu do skutecznej psychoterapii, skutkujący nieleczeniem zaburzeń lękowych i depresji. Policzyli także, ilu potrzebowaliby wykwalifikowanych psychoterapeutów, aby dać szansę pacjentom na skorzystanie z terapii o udokumentowanej skuteczności. Z tych wyliczeń przeprowadzonych w 2008 r. wynikało, że potrzebnych jest jeszcze klika tysięcy terapeutów (sic!). Co ciekawe, ówczesny premier pochylił się nad tą argumentacją.
Rząd brytyjski przeznaczył wówczas 175 milionów funtów na szkolenie terapeutów, w znakomitej większości poznawczo-behawioralnych – ponieważ z założenia mieli oni umieć stosować metody o udokumentowanej skuteczności zalecane przez NICE. Program, który został wdrożony w Anglii (pod nazwą IAPT (Improving Access To Psychological Therapies) uzyskał kolejne dofinansowania mimo zmieniających się opcji politycznych w UK.
W 2018 r., gdy Polskie Towarzystwo Terapii Poznawczej i Behawioralnej obchodziło 20-lecie, gościem specjalnym konferencji w Centrum Solidarności w Gdańsku był właśnie prof. David Clark. Miałam zaszczyt prowadzić dyskusję panelową z jego udziałem na temat rozwiązań systemowych w ochronie zdrowia.
Książkę Clarka i Layarda „Thrive” o rozwiązaniach systemowych z dedykacją dla Ministra Zdrowia przedstawiciele PTTPB przekazali na ręce odpowiednich osób w Ministerstwie. W 2019 r. podczas skądinąd interesującej i bardzo znaczącej dorocznej konferencji Trzech Sekcji padło sformułowanie „na szczęście udało się Polskę uchronić przed rozwiązaniami brytyjskimi”. Możemy więc tylko, parafrazując Wojciecha Młynarskiego, „robić swoje”… Blisko 700 absolwentów i 960 słuchaczy to ponad 1600 osób. Jeśli każdy z nich dobrze prowadzi terapię co najmniej 10 osób (choć to oczywiście minimum), można będzie porównać liczbę osób w terapii do liczby mieszkańców miasta wielkości Kozienic, Kazimierza Dolnego czy Sandomierza. Taki „mikro IAPT”.
Ewa Pragłowska: Musimy się do czegoś przyznać. Naszą idee fixe od początku było docieranie z psychoterapią do miejscowości poza metropoliami. Podczas pierwszych lat rekrutacji w Sopocie brałyśmy pod uwagę kształcenie w miejscowości, w której pracował terapeuta – im mniejsza i dalsza od dużego miasta, tym lepiej. Teraz oczywiście ma to mniejsze znaczenie, choć z wielką radością przyjmujemy fakt, że nasi absolwenci praktykują na obszarze od Ustrzyk Dolnych po Szczecin.
Agnieszka Popiel: Paradoksalnie pandemia zmieniła wiele także na korzyść. Problem dostępności zmienił się za sprawą spotkań online. W Klinice Terapii Poznawczo-Behawioralnej Uniwersytetu SWPS, gdzie pracują najlepsi absolwenci naszej Szkoły z wielu różnych miast, terapia online nie ma granic terytorialnych.
A jak zmieniał się nasz stosunek do psychoterapii? W mniejszych miejscowościach wciąż pokutują krzywdzące przekonania – np. takie, że szukanie pomocy w gabinecie terapeuty, zwłaszcza w przypadku mężczyzn, jest czymś wstydliwym…
Agnieszka Popiel: Te procesy następują i są naszymi sprzymierzeńcami. Ludzie poszukują wiedzy na temat skutecznych metod psychoterapii i świadomie wybierają te, o których mogą przeczytać. Z drugiej strony cały czas mierzymy się z mitami, wstydem i stygmatyzacją dotyczącą problemów psychicznych. I choć chciałoby się myśleć, że dotyczy to wyłącznie mniejszych miejscowości, to tak nie działa. I choć zabrzmi to nieco prowokacyjnie, powinniśmy zacząć od siebie. Zastanawiamy się, czemu społeczeństwo nie potrafi skorzystać z psychoterapii, jednocześnie jednak sami psychoterapeuci nie są w stanie się porozumieć co do bardzo podstawowych kwestii, np. definicji skuteczności, wskazań do określonych rodzajów psychoterapii czy choćby podstawowego zagadnienia, jakim jest poprzedzenie terapii diagnozą itd.
Ewa Pragłowska: Niestety nie można lekceważyć tematu szkód, jaki wizerunkowi psychoterapii czynią psychoterapeuci bez kwalifikacji. To niestety wciąż się zdarza, ponieważ nie ma regulacji zawodu psychoterapeuty ani jego ochrony. Istnieją regulacje dotyczące jakości wprowadzone przez Towarzystwo czy Uniwersytet SWPS, ale skąd ma o tym wiedzieć pacjent? To wciąż olbrzymi obszar do pracy.
Agnieszka Popiel: Do tego dochodzi wiele innych problemów: dezinformacja podobna do tej antyszczepionkowej, mieszcząca się w utracie zaufania do nauki, stereotypy dotyczące płci, siły, wstydu i radzenia sobie (z tym ostatnim mamy do czynienia także u uchodźców z Ukrainy). Prowadząc przez ponad 10 lat badania nad PTSD, cierpieliśmy, widząc, jak wiele opóźnień w pozyskaniu skutecznej pomocy było spowodowane właśnie tymi uprzedzeniami. Dlatego warto wspierać rzetelną informację na tematy zdrowia psychicznego w nadziei na to, że kropla drąży skałę.
Psychoterapauta: człowiek na niepogodę
Pandemia, wojna, kryzys klimatyczny i migracyjny, brak stabilności zawodowej, finansowej i życiowej – to wszystko czynniki, które w ostatnim czasie z pewnością sprawiły, że ludzie coraz częściej decydują się na kontakt z terapeutą. Czy bardziej potrzebujemy terapeutów w czasie globalnego kryzysu? Czy możemy pokusić się o stwierdzenie, że psychoterapeuta to „zawód na trudne czasy”?
Ewa Pragłowska: Do wymienionych czynników można śmiało dodać zmiany kulturowe związane z osamotnieniem i funkcjonowaniem w sieci… bo bycie w ustawicznym wirtualnym „kontakcie” nie oznacza rozmowy. Wybitny artysta Jerzy Fedorowicz, którego obrazy ilustrują oba wydania naszego podręcznika terapii poznawczo-behawioralnej, zapytany, co jest najważniejsze w relacjach, odpowiedział: ROZMOWA. Patrząc na ten rodzaj interakcji z drugą osobą z perspektywy teoretycznej, możemy zaryzykować stwierdzenie, że służy ona naturalnemu przetworzeniu emocjonalnemu i poznawczemu, wpływa na zmianę zachowania. To dlatego ludzie tak cenią sobie przyjaźń, gdzie można swobodnie opowiedzieć o tym, co boli i poczuć ulgę. Rozmowy z przyjaciółmi mogą działać profilaktycznie, by problem nie narastał, lecz kiedy nie ma czasu na taką rozmowę, wiele osób zwraca się do terapeuty. W naszej Szkole jednak koncentrujemy się na psychoterapii jako leczeniu problemów emocjonalnych, w których kompetencje i dobra wola przyjaciela są niewystarczające i konieczna jest pomoc profesjonalisty.
Agnieszka Popiel: Zatem – tak, z naszym nieustraszonym optymizmem (wyrastającym na solidnej podstawie przekonania o tragizmie ludzkiej kondycji) możemy śmiało powiedzieć, że psychoterapeuta to „człowiek na niepogodę”. Tak rozumiemy ten zawód.
A czy mają Panie receptę dla siebie (i przy okazji dla całej społeczności terapeutów i terapeutek) na trudne czasy?
Agnieszka Popiel: Nie mamy recepty. To wymagałoby, jak to w terapii poznawczo-behawioralnej, sprecyzowania konkretnego problemu w obrębie „trudnych czasów”. Niemniej staramy się (zapewne z różnym skutkiem) być spójne z tym, czego uczymy w Szkole i w psychoterapii: każde zachowanie ma swoje konsekwencje, cenę. Zarówno unikanie dyskomfortu, jak i podejmowanie działań z dyskomfortem związanych.
Ewa Pragłowska: Nie da się uniknąć dyskomfortu bezkosztowo. Mamy jednak możliwość zdecydowania, jaką cenę jesteśmy w stanie zapłacić za coś, co stanowi dla nas wartość, a jaka cena będzie zbyt wysoka.
Agnieszka Popiel: Staramy się zarówno prywatnie, jak i zawodowo angażować w to, w czym widzimy sens – choć nie jesteśmy na tyle naiwne ani w czepku urodzone, by nie dostrzegać uwikłań dość bezsensownych…
Ewa Pragłowska: …tyle, że wtedy staramy się odkryć i dokładnie przeanalizować, dlaczego w nich tkwimy, co trzeba zmienić i dlaczego decydujemy się na zmianę lub na zaniechanie.
Agnieszka Popiel: Poza tym, świadome ciągłych zmian, dbamy o utrzymanie równowagi – chwiejnej (jak na obrazie z okładki drugiego wydania naszej książki), zanurzając się w innych niż psychoterapia obszarach naszych zainteresowań i działań oraz relacjach z naszymi najbliższymi.
Ewa Pragłowska: I dużo rozmawiamy.
Dziękuję bardzo za rozmowę.
Weronika KsiążekZałożycielki Szkoły Psychoterapii Poznawczo-Behawioralnej Uniwersytetu SWPS
Zobacz biogram prof. Agnieszki Popiel
Zobacz biogram dr Ewy Pragłowskiej
Zapraszamy na jubileuszową konferencję
Szkoła Psychoterapii Poznawczo-Behawioralnej Uniwersytetu SWPS pod kierownictwem dr hab. Agnieszki Popiel i dr Ewy Pragłowskiej została założona przez osoby, które inicjowały i tworzyły podstawy organizacyjne psychoterapii poznawczo-behawioralnej w Polsce. Każdego roku co najmniej 1500 osób leczonych przez słuchaczy Szkoły uzyskuje dostęp do psychoterapii. Absolwenci naszych studiów podyplomowych są cenionymi i poszukiwanymi terapeutami pracującymi w nurcie poznawczo-behawioralnym – czyli metodzie pozostającej najlepiej udokumentowaną formą leczenia metodami psychologicznymi.
Z okazji 15-lecia istnienia Szkoły Psychoterapii Poznawczo-Behawioralnej pragniemy serdecznie zaprosić do udziału w międzynarodowej, jubileuszowej konferencji „Terapia poznawczo-behawioralna 2007-2022. Integracja” stanowiącej podsumowanie rozwoju tego nurtu przez ostatnie lata, jak również będącej okazją do spotkania oraz wymiany doświadczeń absolwentów Szkoły, jej obecnych słuchaczy i terapeutów pracujących w nurcie poznawczo-behawioralnym.